strona autorska
Robert S Węgrzyn

Czas

#życie #jacht #morze #nieznajomy #przemijanie #starość

Waliło chyba ze trzydzieści. Kilka motorówek próbowało zdobyć puchar za to kto zrobi większą falę w marinie. Nie ma przeproś, trzeba zaparkować. Tylko gdzie? Ciasno jak cholera. Niby gdzieniegdzie widać trochę miejsca, ale jak ma się zadek o szerokości prawie pięciu metrów to trzeba nico więcej niż trochę. Wreszcie wypatrzyłem. Przy odrobinie szczęścia, może uda się wcisnąć w niewielką lukę pomiędzy trzydziestometrowego motorowego potwora na wypasie a stary zdezelowany kuter rybacki.

Pierwsze podejście "na przymiarkę". Czy na pewno da się wcisnąć? Na wielkiej, śliniącej górze plastiku wielkie poruszenie. Dwóch stewardów w granatowych mundurkach biegnie na dziób z dwoma obijaczami odpowiednio słusznej wielkości. Moje przy ich, wyglądają jak koraliki portowej dziewki. Robię drugie podejście, teraz już "na pewniaka". Trochę mnie" kładzie" na olbrzyma ale to normalne, tym bardziej, że mam go od zawietrznej. Udaje się stanąć bez uszczerbków na żelkocie tak moim jak i jego. Jeden ze stewardów pokrzykuje coś po rosyjsku ale już wiem, że nikt mnie już stąd nie przegoni. Pierwszą od 4 dni noc prześpię spokojnie na "sznurkach".

Szybki klar, naciągnięcie cum i luz. Można stanąć na stałym lądzie. Sprawdzić czy jeszcze dają tu dobrą kawę i zimnego Pan'a. Tak właściwie to żaden wyczyn. Do najbliższej knajpki mam z trapu coś koło sześciu kroków. Wieczorem poszukam dostępu do wody i prądu.

Sącząc bursztynowy, oszroniony napój bogów, rozglądałem się leniwie po marinie. Dopiero po chwili dostrzegłem, że na ławeczkę obok mojego jachtu przyszedł starszy pan, podpierając się ewidentnie własnoręcznie wystruganą laską. Usiadł powoli, z trudem. Kudłata siwa broda i siwe kędzierzawe włosy wymykające się spod szyprówki, ewidentnie świadczyły o przeszłości sympatycznego staruszka.

Dlaczego sympatycznego? Bo tak to już jest, że jeszcze kogoś nie znasz a już wiesz, że albo gnida albo swój chłop. Owszem, czasem można się pomylić ale im dłużej żyję tym stanowczo coraz częściej wygrywam w tę grę.

Są ludzie, którzy lubią obserwować ale są i tacy jak ja, co ich ciągnie do drugiego człowieka. Niewiele myśląc kupiłem jeszcze dwie butelki trunku i ruszyłem w kierunku ławki.

- Oprosti što mogu? – Mój chorwacki jest lichy jak zbroja don Kichot'a, ale przecież to słowianie, jakoś się da dogadać.

- Molim vas, sjednite – ze szczerym uśmiechem pokazał mi miejsce obok siebie.

Nie mówiąc wiele, podałem mu otwartą butelkę. Powolutku, jakby w zwolnionym tempie wyciągnął kościstą, spracowaną dłoń, uśmiechając się jeszcze szerzej.
- Tvoje zdravlje, prijatelju – i stuknęliśmy się zielonymi butelkami.

Trochę na migi, trochę po chorwacku, polsku rosyjsku i diabli wiedzą jeszcze w jakim języku, staruszek powiedział, że to to jego kuter stoi obok moje łodzi. Nie trzeba było go namawiać by zaczął opowiadać jak jeszcze był zdrowy i codziennie wypływała morze. Ile to wtedy było ryb i jak sam, ponad sześćdziesiąt lat sam ten kuter zbudował. Nie wiem kiedy minęła godzina i gdyby nie załoga, pewnie zapomniałbym i o kolacji. Podziękowałem staruszkowi za opowieść i życzyłem zdrowia.

Gdy po kolacji, ze szklanką rudej wyszedłem na dek, po staruszki i jego opowieści zostały tylko cztery puste butelki obok ławeczki. Zszedłem je wyrzucić, bo trochę głupio śmiecić będą w gościach. Wyrzucając butelki do kontenera na chwilę się zawahałem, niby zwykłe zielone butelki ale właściwie były jedyną pamiątką po staruszku i jego historii. Ostatecznie je wyrzuciłem bo i tak, sympatyczny rybak zostanie w moje głowie na zawsze.

Wracając na jacht, spojrzałem na luksusowy jacht, doprowadzony do błysku przez stewardów ale jakoś nie miałem ochoty poznać ludzi którzy nim pływają. Siedząc ze szklaneczką pod bimini, słońce z wolna nurkowało w horyzoncie a ja zamyślony gapiłem się na kuter stający obok. Po pięciu minutach przekonałem się, że znów wygrałem w "zgadnij, kim jestem?". Piętro wyżej, nad moim pokładem zaryczało kilka głośników pełnych niewybrednych dźwięków, bo muzyką bym tego nie nazwał.

 

Więcej opowiadań ...

Jeśli się podobało ... udostępnij

© ARTBAZAR.PL - 2004:2024
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie lub inne publikowanie tylko za zgodą autora.