Dzwonek domofonu o dziesiątej rano to żadne zaskoczenie. Gdy się mieszka pod jedynką, po krótkim: "słucham", słyszy się zwykle sakramentalne: "poczta". Po pewnym czasie, człowiek nawet nie słucha odpowiedzi tylko wciska odpowiedni klawisz by wpuścić natręta. Coś mnie tknęło i poczekałem chwilę pod drzwiami, choć prawdopodobieństwo, że listonosz ma coś właśnie dla mnie było zbliżone do tego, że odwiedzi mnie Święty Mikołaj.